Ho ho, chwile nas tu nie bylo..
Z Bangkoku pojechalismy Na Ko Tao na wschodnim wybrzezu Tajlandii. Najmniejsza wysepka z archipelagu 3 najpopularniejszych wysp na wschodzie okazala sie dosc drogim miejscem, ale mocno malowniczym wiec zostalismy tam pare dni przemieszczajac sie na skuterku po stromych i nierownych drogach. Podczas jednej z takich przejazdzek z Szulczem na plecach natknelismy sie na srodku drogi na smoka Komodo czyli najwiekszy jaszczur jaki jest i mocno drapiezny. Ten mial okolo poltora metra i wygrzewal sie na jezdni. Oszolomieni troche ze takie bydle stanelo nam na drodze, zwolnilismy po czym jaszczur spogladajac na nas dal susa w krzaki. Zdecydowanie byl to moment wstrzmania akcji serca...
Potem skoczylismy lodzia z materacami na ziemi, glowa przy glowie, noga przy nodze pelnym bialasow do Surat thani. Skad wzielismy busa do Krabi - superleniwego miasteczka w ktorym wszyscy sa maximum 2h. My zostalismy 3 dni i tutaj rozdzielilismy sie z Sofa(pojechala do Kambodzy) i Szulczem(biznes wezwal z PL). Swietny nocny market z mnostwem przeroznego jedzenia (mamy sporo zdjec z niego ktore pokazemy wam na zywo bo jest ich mnostwo). Po objechaniu okolicy na motorku poplynelismy lodzia na niedostepna z ladu zatoczke Ton Sai, reklamowana przez Pawla M. i Alka i to byl strzal w dziesiatke. Jest to glowny rejon wspinaczkowy Tajlandii wiec bungalowy i jedzenie jest tanie. Dodatkowo to piekna okolica z niesamowitymi wielkimi klifami, ktore zdobywaja ludzie z calego swiata i pieknym widokiem. Zostalismy prawie tydzien.. Niestety Majka troche sie podziebila i pogoda przez ostatnie pare dni byla dosc deszczowa, a mieszkajac w bungalowie z bambusa nie da sie wygrzac, wiec zadecydowalismy o powrocie do Krabi..
Zostalo nam pare dni w Tajlandi, dolaczyula do nas znajoma z Salamanki wiec jest milo. Odliczamy dni do Singapuru, gdzie wreszcie moze uda sie uzyc pralki i cieplego prysznica
Przepraszamy za chaotyczne pismo, ale duzo czasu na necie nie mamy wiec piszemy co nam na klawisze sie nawinie.
Ciao!